Zagadka śmierci Magdaleny Żuk. Co się stało w Marsa Alam?

Pod koniec kwietnia 2017 roku Magdalena Żuk, 27-letnia dietetyczka i kosmetyczka z Wrocławia, wyruszyła na wymarzone wakacje do Marsa Alam. Już pierwszej nocy zaczęła zgłaszać niepokojące halucynacje i pobudzenie. W ciągu kilku dni trafiła do lokalnych szpitali, próbowała uciec przez okno, a w końcu zmarła po upadku z drugiego piętra. Osiem lat śledztwa i dziesiątki niewyjaśnionych wątków wciąż nie przyniosły pełnej odpowiedzi na pytanie: co naprawdę spotkało Magdę w Egipcie? Rajski kurort, koszmar i niewyjaśniona śmierć 27-latki. Co stało się w Marsa Alam?
fot. Shutterstock/Facebook

Plan idealny zmienia się w koszmar

Magdalena Żuk pochodziła z Wrocławia, obroniła licencjat z dietetyki, a na co dzień pracowała jako kosmetyczka. Była wielką fanką sportowego stylu życia: tańczyła i trenowała na siłowni, unikała imprez, ale jednocześnie ceniła sobie życie towarzyskie. W styczniu 2017 roku poznała na koncercie we Wrocławiu Markusa – fryzjera i miłośnika sportu. Po kilku tygodniach zamieszkali razem. Gdy zbliżały się jego 28. urodziny, Magda w tajemnicy przed swoimi rodzicami zarezerwowała dla nich wycieczkę do Egiptu.

W dniu wyjazdu, 25 kwietnia, zaczęły się problemy. Paszport Markusa tracił ważność za mniej niż pół roku, a prawo w Egipcie zakazuje wjazdu do kraju z dokumentem, który ma datę ważności krótszą niż sześć miesięcy. Zdesperowana para próbowała pilnie wyrobić nowe dokumenty, ale okazało się to niemożliwe „od ręki”. Załamani spróbowali sprzedać wycieczkę – bez skutku. Magda podjęła decyzję: poleci sama.

Pierwsze niepokojące sygnały

27-latka wylądowała w Marsa Alam około 1:00 w nocy 26 kwietnia. Już pierwszej doby zadzwoniła do Markusa z relacją, że ktoś chodzi korytarzem za ścianą, że słyszy szepty i kroki. Z początku zrzucała to na karb stresu po podróży i zmęczenia.

Jednak świadkowie – inni turyści i rezydent biura podróży – odnotowywali coraz bardziej niepokojące objawy: Magda krzyczała, żywo gestykulowała, a za chwilę robiła się osowiała. Z hotelowego monitoringu wyciekły nagrania, na których widać ją biegającą po korytarzu, wchodzącą do pokojów obcych gości i rozmawiającą jakby z niewidzialnym rozmówcą. Rezydent przekazał rodzinie w Polsce niepokojące filmy i zdjęcia.

W hotelu podano Magdzie zastrzyk uspokajający i zaproponowano przewiezienie do lokalnego szpitala. Tam jednak zabrakło specjalistów i odpowiedniego wyposażenia. Odmówiono przyjęcia lub kierowano ją z powrotem na recepcję, co rezydent skomentował słowami: „Reagowała gwałtownie, odmawiała badań, personel bał się podpisać jej dokumenty”.

Skok z hotelowego okna

W trakcie kolejnej nocy stan Magdy dramatycznie się pogorszył. Pod osłoną ciemności weszła na dach i próbowała przejść na jego krawędź. Obsługa powstrzymała ją w ostatniej chwili, ale kilka dni później, w szpitalu niedaleko Marsa Alam, po podaniu środków uspokajających kobieta zerwała się z pasów bezpieczeństwa i wskoczyła z drugiego piętra.

Śledztwo bez przełomu

Polska prokuratura wszczęła postępowanie w kierunku zabójstwa, ale od 2017 r. pozostaje na etapie przygotowawczym. Strona egipska przekazała polskim śledczym protokoły przesłuchań w wersji „zredagowanej”, bez oryginałów nagrań z kamer hotelu i szpitala. Przesłuchano kilkuset świadków – w tym Markusa – lecz brak dostępu do pełnej dokumentacji utrudnia weryfikację kluczowych wątków.

Z raportu sekcji zwłok w Egipcie wynika obecność w organizmie Magdy leków neuroleptycznych i nielegalnej substancji „khatu”. Polska ekspertyza toksykologiczna – ograniczona brakiem surowych próbek – nie potwierdziła zatrucia.

Teorie spiskowe i sensacja w sieci

W internecie narosły dziesiątki teorii: od podania Magdzie narkotyków w hotelowym barze, przez porwanie na jachcie i wykorzystanie seksualne, po celowe działanie rezydenta. Fragmenty rozmowy telefonicznej Magdy z Markusem, które wyciekły, były analizowane przez amatorów mowy ciała, którzy usłyszeli „zgwałcili mnie” czy „nie wrócę stąd”.

Brakuje jednego, obiektywnego materiału dowodowego – co podsyca dezinformację i rani rodzinę. Teorie o „spisku” partnera, handlu ludźmi czy porwaniach podsycały także niektóre serwisy plotkarskie, które zdążyły okrzyknąć sprawę „tajemniczym morderstwem w kurorcie”.

Rodzina walczy o prawdę i odszkodowanie

Bliscy Magdy są przekonani, że „coś jej podano” albo ktoś ją okradł i skrzywdził psychicznie. W 2024 r. rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Łodzi proces cywilny przeciwko biuru podróży, domagając się zadośćuczynienia za złą opiekę.

Osiem lat po tragedii wciąż brakuje jednoznacznego wyjaśnienia przyczyn zgonu 27-latki. Śledczy zapowiadają dalsze próby uzyskania dostępu do egipskich akt, a rodzina – że nie odpuści, dopóki nie pozna całej prawdy o tym, co stało się w Marsa Alam.