Ola Grysz i Tomek Tylicki – jedna z najpiękniejszych par polskiego show-biznesu
Aleksandra Grysz i Tomasz Tylicki są postrzegani jako jedna z najlepiej dobranych par w rodzimym show-biznesie. Prezenterzy telewizyjni wielokrotnie podkreślali, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Niemal rok temu w ich życiu zaszła ogromna zmiana – na świat przyszedł ich upragniony synek Tymek. Ola i Tomek robią wszystko, aby dać mu jak najwięcej ciepła i miłości, jednak nie zapominają również o tym, aby pielęgnować swój związek, którego fundamentem jest przyjaźń. - Nasz związek od zawsze opierał się na rozmowie i przyjaźni. Potrafiliśmy przegadywać całe noce i to właśnie rozmowa pozwalała nam na wspólny rozwój i bez względu na życiowe okoliczności patrzenie zawsze w jednym i tym samym kierunku. Nie jest tajemnicą, że dziecko zmienia wiele w relacji. Do tego dochodzą wyzwania zawodowe, finansowe, lepsze i gorsze dni, codzienność – napisała Ola w poście na Instagramie.
Przepis Oli Grysz i Tomka Tylickiego na udany związek
Ola Grysz podkreśla, że w ich związku bardzo ważna jest rozmowa. Oboje z Tomkiem pamiętają, żeby nawet w najtrudniejszych okolicznościach odnosić się do siebie z szacunkiem i swoimi słowami nie zranić drugiej osoby.
Jestem szalenie dumna z nas obojga, bo nawet w najgorszych chwilach potrafimy zatrzymać się po to, aby porozmawiać. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na niedomówienia, niedopowiedzenia. Nie zasypiamy obrażeni na siebie, nigdy w życiu żadne z nas nie obraziło drugiego. Zawsze, nawet w tych najtrudniejszych rozmowach, odnosimy się do siebie z szacunkiem. Nigdy nie krzyczymy. Nie lekceważymy. Nie bierzemy za pewnik. Zawsze stawiamy uczucia drugiej osoby na równi z naszymi. Oboje potrafimy przepraszać i przyznawać się do błędów.
- Ostatni czas był dla nas bardzo dużym życiowym wyzwaniem, a tym samym dla naszej relacji. Dziś jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wiem, że rozmowa potrafi działać cuda. Potrafi przynieść ukojenie i dać tak wiele odpowiedzi – dodała.
Najzwyklejsze chwile są najpiękniejsze
Ola wielokrotnie udowadniała, że w ich rodzinie celebruje się nawet najdrobniejsze chwile, a wspólnie spędzony czas jest dla nich najcenniejszy. Tym razem, mimo zabiegania, wybrali się na gofry.
Dziś nie mieliśmy czasu kompletnie na nic. Obowiązek za obowiązkiem, ale postanowiliśmy sobie, że żaden obowiązek nie będzie ważniejszy od nas jako pary, nas jako rodziców. Dlatego… pojechaliśmy na lody i gofry. Czy to było coś wybitnie romantycznego, oryginalnego, nadzwyczajnego? Nie. Ale był to czas w 100% dla nas. Dokładnie tak, jak sobie obiecaliśmy. Lubię nas za to.