Simona wróci do „M jak miłość”? Agnieszka Fitkau-Perepeczko nie przebierała w słowach

Simona to postać, którą pokochali widzowie „M jak miłość”. Czy jest możliwość, by wspomniana bohaterka po latach znów pojawiła się w serialu? Agnieszka Fitkau-Perepeczko, odpowiadając na to pytanie, podzieliła się gorzką refleksją.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko i Teresa Lipowska w „M jak miłość”. Fot. AKPA

Agnieszka Fitkau-Perepeczko jako Simona w „M jak miłość”

Agnieszka Fitkau-Perepeczko to znana i ceniona aktorka. Serialowa publiczność pokochała ją za rolę Simony w serialu „M jak miłość”. Jako mama Stefana (Steffen Möller) często odwiedzała Grabinę, by spędzać czas z Barbarą (Teresa Lipowska) i Lucjanem (Witold Pyrkosz). Fitkau-Perepeczko grała w hicie TVP2 w latach: 2003-2007. Chociaż od jej zniknięcia z „Mjm” minęło już sporo czasu, to niektórzy wierni fani „M jak miłość” raz po raz dopytują, czy aktorka wróci jeszcze do serialu. W najnowszym wywiadzie dla RMF FM 83-latka jasno odpowiedziała na to pytanie.

Agnieszka Fitkau-Perepeczko o możliwości powrotu do „M jak miłość”

Agnieszka Fitkau-Perepeczko nagle zniknęła z „M jak miłość”. Brak Simony nie tylko został natychmiast odnotowany przez widzów, ale też wciąż jest komentowany. W rozmowie z Damianem Glinką i Maciejem Jędruchem w nowym odcinku podcastu „Plot twist” aktorka wyznała dlaczego – jej zdaniem – produkcja zakończyła z nią współpracę na tamtym etapie:

„(…) Dlatego, że moja postać stała się ulubioną. Oczywiście były tam kreacje głównych bohaterów, nikt im nie odejmuje. Tylko oni mieli tzw. życie powszednie, a nagle weszło babsko, które miało fantastycznie napisaną rolę przez Alinę Puchałę, która dostała potem straszne cięgi za to, że się ze mną przyjaźniła i do tego pisała pode mnie, pod Agnieszkę. Ona powiedziała: ‘Ja nie chcę teściowej, z której wszyscy się śmieją, albo nie lubią. Ja chcę teściową, która jest zabawna, jest seksi, którą uwielbiają młodzi i staruszkowie’.”

Czy jest więc szansa, żeby Simona wróciła do „M jak miłość”? 83-latka stawia sprawę jasno; nie podejrzewa, by ktoś z produkcji dziś wyszedł z taką propozycją:

Nie, nikt mnie nie będzie prosił.

„Praca w serialu to jest ciężka praca, bo ja nie cierpię rano wstawać. A tutaj musiałam rano wstawać, bo musiałam jeszcze rano nakręcić włosy i zjeść śniadanie, bo ja bez śniadania ja nie wychodzę z domu, no to było o piątej rano wszystko robione. Potem jechałam o szóstej i już padałam (…). W każdym razie: były to świetne wspomnienia (...) ludzie szaleli, cieszyli się z każdej tej sceny. W środku takiego powodzenia ‘wyrwać’ kobitę za to, że się podoba? No to chyba tylko chyba u nas w kraju może być.”

Chcielibyście zobaczyć jeszcze Simonę w „M jak miłość”? 

Czytaj dalej: