Tak Justyna Steczkowska zaczyna dzień. „Używam zamiast cukru”

W najnowszym odcinku „Diwy w kapciach” w RMF FM Justyna Steczkowska odsłoniła przed słuchaczami swój codzienny poranny rytuał. Zaczyna od wody z solą i kilku kropel jodu, dalej pija „bulletproof coffee” z olejem kokosowym, następnie ćwiczy, a dopiero po treningu siada do śniadania. Gdy zdarzy się jej wolny dzień, artystka ucieka do własnego ogrodu, sadzi kwiaty dla pszczół i stawia domki dla owadów.
fot. FOTON/PAP

Woda z solą i jod – pierwszy krok ku detoksowi

Justyna Steczkowska budzi się około godziny 8.00, gdy jej córka wychodzi do szkoły. Zanim „napije się wody z solą”, przyjmuje 3–4 krople płynnego jodu.

Dlaczego jod? Artystka podkreśla, że w codziennym otoczeniu – powietrzu i żywności – jest coraz więcej metali ciężkich. Jod ma wspierać procesy detoksykacji organizmu, a przy tym zapewniać prawidłową pracę tarczycy.

Wszędzie jest niestety dużo syfu, więc my musimy o to dbać. A jod bardzo oczyszcza organizm i pomaga pozbyć się metali ciężkich. To jest naprawdę bardzo ważne. Każdemu polecam.

– mówi diwa.

Kawa z olejem kokosowym – energia bez cukru

Zamiast cukru, Steczkowska dodaje do porannej kawy olej kokosowy. - Wiem, że brzmi to dziwnie, ale zamiast cukru go używam – mówi Steczkowska.

Tłuszcze MCT (średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe) zawarte w oleju kokosowym mogą przedłużać uczucie sytości i wspierać metabolizm.

Trening i relaksacja – półtorej godziny dla ciała i umysłu

Steczkowska po kawie przeznacza około 40 minut na aktywny trening, a kolejne 60 minut na ćwiczenia relaksacyjne. Sesja łączy elementy rozgrzewki, ćwiczeń siłowych i interwałów kardio. Dopiero po ukończeniu porannego treningu Justyna siada do śniadania.

Ogród pełen życia – pszczoły, lawenda i rzadkie owady

Kiedy nadchodzi prawdziwy wolny dzień, który, jak sama przyznaje, zdarza się rzadko w jej kalendarzu, Steczkowska siada w ogrodowym fotelu, czyta książkę i obserwuje owady. Sadzi lawendę i inne rośliny miododajne, które przyciągają pszczoły.

Sadzę kwiatki dla pszczółek i one nigdy nie są inwazyjne i nigdy nie zaczepiają ludzi. Naprawdę fruwają obok mnie w tych kwiatach, w tej lawendzie i nigdy mi nie przeszkadzają. Gorsze są osy, bo one są takie dosyć inwazyjne. No i oczywiście komary, ale cała reszta to są wspaniałe, pożyteczne żyjątka, dla których robię wszystko, co w mojej mocy.

– wyznaje Steczkowska w programie „Diva w kapciach” w RMF FM.